Lady Marian
Dołączył: 22 Sie 2010
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:15, 01 Wrz 2010 Temat postu: Aktorzy o trzecim sezonie przygód Robina i jego grupy |
|
Nad Sherwood zapada mrok
E Jane Dickson, Radio Times
Co sprawiło, że wesoły bandyta z lasu Sherwood, Robin Hood, aż tak spoważniał? Jonas Armstrong wyjaśnia, czemu w lesie zapanował mrok...
Robin Hood powraca. Tym razem musi załatwić własne sprawy.
Robin chce zemsty – mówi Jonas Armstrong, który gra oszalałego z bólu banitę. – Gdy Marian, miłość jego życia, ginie z ręki Guya z Gisborne (co stało się w poprzedniej serii), Robin zmienia się raz na zawsze. Dawniej był normalnym, wesołym chłopakiem, który nie załamywał się, gdy miał kłopoty. Teraz zupełnie się zatracił. Nie ma nad sobą kontroli. To fantastyczne, grać go w takiej wersji.
Jak w teatrze – pojawia się oficjalny zbrojmistrz serialu. Ma odebrać Armstrongowi jego wierny łuk. Jesteśmy na planie serialu, na przedmieściach Budapesztu na Węgrzech, gdzie kręcony jest serial. Potężne łuki i miecze oraz maszyny wojenne osadzone wokół murów „Jorku” - na planie jest tyle broni, że trzeba bezwzględnie przestrzegać procedur bezpieczeństwa. Eksperci od broni muszą być obecni, ilekroć kręcone są sceny z jej udziałem.
To saraceński łuk, nie klasyczny, angielski - wyjaśnia Armstrong. – To coś, co Robin przywiózł z Ziemi Świętej. Ten łuk ma ogromną moc. Jeśli naciągnie się go w odpowiedni sposób, strzała może przebić nie jednego, ale trzech ludzi!
Rynek “Nottingham” pełen jest straganów, proporców i klatek ze zwierzętami – najwyraźniej odbywał się tu targ. Następnego dnia, opowiada Armstrong, ściany zamku zostaną przemalowane tak, by wyglądały na zbudowane z nieco jaśniejszego piaskowca i to samo miejsce będzie grało Jork. Z murów, unoszących się nad rynkiem, zwisa szubieniczny sznur (przecinanie stryczka dobrze wymierzoną strzałą to jedna ze specjalności Robina). "Praktyczne" mury, o wysokości ledwie trzech metrów – to na nich Robin i jego ludzie staczają najwięcej walk – są tuż za rogiem.
Na wysokie mury wchodzić wolno tylko kaskaderom – wyjaśnia Armstrong. – Ale jeśli zdjęcia kręci się z dołu wykopanego w ziemi, a potem doda się nieco komputerowych efektów, wygląda to bardzo przekonująco.
To tylko połowa planu. Wioska Locksley została zbudowana kilka kilometrów dalej, w lesie, zaś wnętrza wiejskich domów filmuje się w zbudowanym z kamienia pomieszczeniu w Budapeszcie.
Wiele elementów spośród zaprojektowanych przez Stephena Campbella dekoracji używa się do bardzo różnych celów (do "Jorku" wystarczy dodać fontannę, zmienić oświetlenie i mamy Ziemię Świętą). Jestem zaskoczona, gdy Armstrong prześlizguje się przez zrobioną z włókna szklanego bramę w murach obronnych i pokazuje mi działający, potężny most zwodzony i fosę. Na murach wznosi się gotowy do użycia trebusz, mający strzelać beczkami rozżarzonych węgli.
W jednym z odcinków trzeba było użyć prawdziwych materiałów wybuchowych – mówi Armstrong. – Pirotechnicy wystrzelili z trebusza świecę dymną, mieliśmy więc łuk dymu, żeby było wiadomo, jakim torem poleciałaby beczka. Potem dodano grafikę komputerową beczki, zaś w miejscu, gdzie miałaby ona wylądować ułożono pod brukiem rynku materiały wybuchowe. Goście od efektów specjalnych odpalili eksplozję, fragmenty dekoracji poleciały w powietrze, kaskaderzy odbili się od specjalnych trampolin, jakby zostali wyrzuceni w górę przez wybuch. Gdy potem to wszystko oglądaliśmy, oko nam zbielało! Mieliśmy wybiec na nasze pozycje pod osłoną dymu, ale gdy ten opadł, my wszyscy nadal siedzieliśmy schowani za jakimś wozem.
Trzy lata w roli bohatera ludowego sprawiły, że 28-letni aktor nabrał wielkiego szacunku dla tej postaci.
Robin nie ma żadnych nadzwyczajnych mocy. Jest znakomitym łucznikiem i wie, jak korzystać ze swego sprytu. To niesamowity gość. Fantastyczny!
W tej serii pojawią się nowe postaci, choćby Tuck grany przez Davida Harewooda, dziewczyna z Locksley (w tej roli Joanne Froggatt) oraz Książę Jan (Toby Stephens). Ale urodzony w Dublinie Armstrong gra właśnie swoją ostatnią serię odcinków (niedługo zobaczymy go w The Street Jimmy'ego McGoverna). Przyznaje, że trudno mu będzie odwiesić łuk.
Jestem naprawdę dumny z Robin Hooda - mówi. – I sądzę, że ta seria jest naprawdę najlepsza. Ale podpisałem kontrakt na trzy lata, pora więc odejść.
Ale to chyba nie oznacza końca dla Robina? Kto teraz będzie bronić sprawiedliwości, wskazywać Anglikom drogę?
Nie mogę niczego powiedzieć – mówi Armstrong, z uśmiechem, który nie boi się zła, i nie robi sobie nic z tortur. – Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, musicie obejrzeć serial.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Lady Marian dnia Śro 15:15, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|